Mieszkałem w mieście Wilmington, w stanie Karolina Północna. To właśnie tutaj swoje wakacje spędzała większość mieszkańców mojego stanu, aby popływać w oceanie Atlantyckim oraz się poopalać. Zawsze było tłoczno, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Właściwie dzięki temu miałem większe możliwości do poznawania nowych osób, a zwłaszcza dziewczyn. Gorących dziewczyn.
W tym roku za kilka dni miałem rozpocząć swój pierwszy rok na studiach na miejscowym uniwersytecie. Zostałem przyjęty na kierunek, który jest związany z malarstwem i muzyką, czyli moimi pasjami. Jestem artystycznym typem, chociaż tego po mnie nie widać. Jedyną osobą, która to zauważa jest moja matka. Zawsze powtarza mi, że jestem strasznym leniem i bałaganiarzem, jak każdy artysta.
Postanowiłem wziąć szybki prysznic, aby móc w pełni ożywiony zacząć kolejny dzień nic nie robienia. Gdy wykonałem ową czynność, migiem pobiegłem do kuchni, gdyż mój żołądek dawał o sobie znać. Rodziców nie było w domu, a więc musiałem sam coś przygotować. Niestety nigdy nie byłem w tym mistrzem, dlatego też postawiłem na prostą opcję, a mianowicie płatki. Gdy po zjedzeniu naczynie wylądowało w zmywarce w mojej kieszeni zaczął rozbrzmiewać mój dzwonek. Oznaczało to, iż ktoś dzwoni na mój telefon. Tak, jestem geniuszem. Szybko go wyciągnąłem i odebrałem bez sprawdzenia, kim jest dana osoba.
- Słucham? - wypaliłem.
- Gdzie ty jesteś? - usłyszałem głos Brandona, mojego najlepszego przyjaciela.
- W domu. Dlaczego pytasz? - zapytałem zaskoczony.
- Mieliśmy się spotkać na plaży, aby szczegółowo zaplanować dzisiejsze ognisko. - Cholera. Zapomniałem. Jak mogłem? Będąc szczerym przyznam, że mnie to w ogóle nie dziwi. Zawsze starałem się wymigiwać od wszelkiego rodzaju pomocy drugiemu człowiekowi. Co zrobić, taki właśnie byłem. Samolubny facet i bezuczuciowy drań.
- Przepraszam, zapomniałem. Założę tylko buty i zaraz będę - rozłączyłem się, nie czekając na odpowiedź mojego przyjaciela. Szybko udałem się do przedpokoju, by założyć swoje buty. Nike. Od zawsze była to moja ulubiona firma. Cóż, po prostu są wygodne.
Wyszedłem na zewnątrz, a promienie słoneczne mnie oślepiły. Po chwili założyłem na oczy swoje okulary przeciwsłoneczne, by zapobiec wcześniejszemu zjawisku. Udałem się w stronę swojego samochodu, który był zaparkowany przed garażem. Spojrzałem na moje Audi r8 z rozpierającą mnie dumą. Był moim oczkiem w głowie. Nic dziwnego, większość mężczyzn tak ma, a ja nie jestem w tym wyjątkiem.
Gdy wsiadłem do auta od razu odpaliłem silnik. Z przerażającą wiele osób, prędkością na liczniku, jechałem na miejscową plażę. Po kilku minutach byłem na miejscu. Zaparkowałem w stałym miejscu i udałem się w stronę najbliższego baru.
Prowadził go ojciec Brandona, a więc był on naszym miejscem spotkania. Mój przyjaciel postanowił dzisiaj zorganizować ognisko, aby.. Właściwie nie było powodu. Imprezy były naszą codziennością. Droga do lokalu nie trwała długo i po chwili byłem już w środku.
Zauważyłem swojego kumpla siedzącego na kanapie na końcu baru. Od razu ruszyłem w jego stronę, czując na sobie spojrzenia wszystkich kobiet znajdujących się w tym miejscu. Nie było to dla mnie nowością. Byłem Justinem Bieberem, pieprzoną perfekcją. Mimo, że miałem jedynie 19 lat każda kobieta w mieście mnie pożądała. Wcale nie kłamię. Bez względu na to ile miały lat, pragnęły mnie.
Przyznam, że podobało mi się to i w pewien sposób dodawało odwagi, jak i zarozumiałości. Jednakże były tego również i złe strony. Nie każdy chce mieć dziewczynę, która podoba się twojemu przyjacielowi, robiącą maślane oczy w twoją stronę, zamiast w jego.
Podszedłem do stolika, przy którym siedział Brandon i postanowiłem do niego dosiąść. Gdy mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się uśmiech i przywitaliśmy się typowym dla nas uściśnięciem dłoni.
- No w końcu stary - zaczął naszą rozmowę.
- Wybacz - posłałem mu swój uśmiech i mrugnięcie.
***
Około pół godziny spędziłem na rozmowie z Brandonem o jego dzisiejszej imprezie. Nie mam pojęcia, jaki w ogóle sens ma zorganizowanie takiego czegoś. Jedynie ustaliliśmy miejsce ogniska i ogarnęliśmy muzykę, która będzie puszczana przez cały wieczór, jak i noc. Strata czasu.
Gdy tylko opuściłem bar udałem się szybko w stronę swojego samochodu. Odpaliłem go i ruszyłem z piskiem opon w wyznaczone już dwa tygodnie temu miejsce. Droga tam zajęła mi dosłownie dziesięć minut, a przyznam, że dystans był dość długi. Pewnie na mój adres przyjdą kolejne mandaty, ale nie mogło mnie to mniej obchodzić.
Nie mam i nigdy nie miałem problemu z pieniędzmi. Mówiąc to mam na myśli właściwie moich rodziców, którzy są najbogatszymi biznesmenami w naszym stanie, jak nie w całych Stanach Zjednoczonych bądź świecie. Szczerze, to nawet nie wiem, bo interesuje mnie tylko to, że dają mi pieniądze na każdą moją zachciankę. Tak, nazwijcie mnie rozpieszczonym bachorem. Nie przejmuję się tym, bo taki jestem.
Parkując na opustoszałej ulicy wyszedłem z samochodu i opierając się o maskę odpaliłem swojego papierosa. Tak, to mój okropny nałóg. Wiem, że laski tego nienawidzą, ale jednocześnie je to podnieca. Powiedzmy sobie prawdę, je ekscytuje wszystko, co jest związane z moją osobą.
Nie dziwię im się. Spójrzcie na mnie. Jestem szatynem o czekoladowych oczach, dzięki którym żadna dziewczyna nie potrafi mi się oprzeć. Moje umięśnione ciało sprawia, że pragną widzieć mnie bez ubrań. Mnie na nich. Krzyczących moje imię. Gdy już to się dzieje to również nie narzekają. Powiem, że nie jestem jednie wielki w słowach. Sami rozbudźcie swoją wyobraźnię.
Jestem w wielu sprawach mistrzem, po prostu taki się najwyraźniej urodziłem. Jestem zwycięzcą. Mimo wszystkiego nie obawiam się jakiejkolwiek porażki, która jeszcze nigdy mi się nie przydarzyła. Widzicie, mówię o wyścigach samochodowych. Jest to kolejna z moich kilku pasji. Jednakże jak kosztowna.
Aby wystartować w wyścigu moje auto musi być nieźle podrasowane, co wiąże się z wydatkami, które nie są małe. Rodzice mimo, że mają sporo pieniędzy często na to narzekają, ale i tak mi je dają. W końcu jestem ich jedynym, ukochanym dzieckiem, które musi mieć wszystko, co tylko zechce.
Będąc pogrążony w myślach na temat tego, jak wspaniałą osobą jestem, nie zauważyłem, jak przyjechał mój przeciwnik oraz kilkoro innych osób. Dopiero ich ujrzałem, gdy Josh głośno zakaszlał.
- Bieber - warknął. - Ocknij się, nie jesteś w żadnej bajce.
- Jeżeli chcę to jestem w bajce, a moje życie z pewnością nią jest w przeciwieństwie do twojego - dokuczyłem.
Josh nigdy nie miał tyle pieniędzy co ja i starałem się jak najczęściej wykorzystywać ten argument, aby się bronić w kłótniach z nim. Co tu dużo mówić, nienawidzimy się. Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale postanowiłem odbić mu dziewczynę w drugiej klasie podstawówki i cholernie się wkurzył. W taki sposób nasza znajomość się zakończyła. A przecież przyjaźń ponad dziewczyny, czyż nie? Najwyraźniej nie. Cóż za głupota, obrażać się będąc w takim wieku o jakąś nieistotną osobę.
- Dobra przejdźmy do tego, przez co się tutaj zebraliśmy - zawołał David. To on tym wszystkim zarządzał, był szefem. Wygraną w dzisiejszym wyścigu było czterdzieści tysięcy dolarów. Jednakże nie chodziło mi w tym o pieniądze, ale satysfakcję z wygranej.
Z samochodu, którym przyjechał Josh wysiadła Natasha wraz ze swoimi dwiema koleżankami, których imion nie znałem, ani nawet poznać nie chciałem. Co do tej, której dane wymieniłem. Cóż, dobrze się ją pieprzy. Ma odpowiedniej wielkości piersi, a jej cipka jest rozpieprzona od mojego dużego kutasa. Idealnie potrafi go ssać, lizać, przygryzać i resztę tych rzeczy, w których jest mistrzynią. Po prostu suka to lubi i nigdy jej nie jest dość. Nie narzekam.
Ku mojemu szczęściu nigdy nie pierdoli mi o miłości. Dobrze wie, że w moim słowniku czegoś takiego nie ma i gdyby tylko zaczęła ten temat wszystko by się skończyło. Nie ma też nic przeciwko, że przy okazji oprócz niej pieprzę też inne laski. Tak, nazwijcie mnie męską dziwką. Ale to ja w przeciwieństwie do was mam przyjemność dochodzenia kilka razy dziennie. Po prostu nigdy nie jestem zaspokojony.
Dziewczyna od razu zaczęła robić w moją stronę maślane oczy, mimo tego, że przyjechała tutaj z Joshem. Idiota niczego nie wiedział, a był z nią w jakimś pierdolonym związku. Za każdym razem udowadniam sobie, że każda dziewczyna to puszczalska zdzira, a on tego nigdy nie widzi.
Nie zastanawiając się dłużej, bez słowa wsiadłem do samochodu, który odpaliłem i uchyliłem szybę. W tym samym czasie mój przeciwnik zrobił to samo. Przed maskami aut ustała Natasha, która miała dać nam znak, by rozpocząć wyścig. Wraz z Joshem posłaliśmy sobie groźne spojrzenie. Wiedziałem, że obawia się przegranej, która i tak na niego czekała. Gdybym był dobrym człowiekiem pozwoliłbym mu wygrać, ale nim nie jestem.
- Przygotujcie się! - krzyknęła Natasha. Mój silnik aż zawarczał na chęć pokonania rywala. - 3... 2... 1... Start! - ruszyliśmy. Czułem, jak moje auto z każdą milisekundą nabiera prędkości. Trasa do pokonania nie była długa. Josh starał się, jak tylko mógł, ale przez cały czas był za mną. Gdyby moja matka zobaczyła z jaką prędkością jechałem z pewnością zamknęłaby mnie w moim pokoju i zamontowałaby tam kraty, nie wypuszczając przez resztę życia.
Wyścig skończył się praktycznie w pięć minut po jego rozpoczęciu. Jak już mówiłem, trasa była krótka. Jaki wynik? Myślę, że was nie zaskoczę. Wygrałem. Na twarzy Josha po wszystkim malował się smutek i złość, a na mojej radość. Pokonałem go i udowodniłem, że w kolejnej rzeczy, oprócz pieprzenia jego dziewczyn, jestem lepszy.
David pogratulował mi wygranej z Joshem, który rzekomo miał być dosyć trudnym przeciwnikiem i wielu z nim nie podołało. Widać musieli być naprawdę słabi. Ta przegrana na pewno uderzyła w jego ego, a moje jeszcze podwyższyła. Mężczyzna poinformował mnie też, że w ciągu kilku dni na moim koncie ma się pojawić wcześniej ustalona suma.
Po krótkim wymienieniu uścisków dłoni, wsiadłem do auta i odjechałem w stronę domu, aby móc odpocząć przed dzisiejszym wieczorem. Czeka mnie kolejna impreza, która pewnie jak każda, będzie pełna dziewczyn spragnionych seksu. A ja nie mam nic przeciwko.
***
Przejrzałem się w lustrze poprawiając swoją krótką czuprynę. Jak zwykle wyglądałem niesamowicie gorąco. Jestem osobą, która ma świadomość swojego wyglądu. Zbiegłem na dół po schodach, gdzie spotkałem swoją rodzicielkę.
- Justin, czy ty znowu wybierasz się na imprezę? - zapytała, będąc pewna swojego zdania.
- Tak, trzeba korzystać z ostatnich dni - odpowiedziałem tak, jak myślałem.
- Ty już stanowczo przesadzasz. Nie mógłbyś spędzić chociaż jednego wieczoru w domu?
- Mamo, nie przesadzaj - wymamrotałem i pocałowałem ją na pożegnanie w policzek. Szybko założyłem obuwie i wyszedłem z domu.
Tym razem postanowiłem nie jechać na imprezę swoim samochodem, ponieważ oczywistą sprawą było to, że będę tam spożywał alkohol. Już wcześniej zamówiłem taksówkę, która czekała przed moim domem. Szybko wgramoliłem się na tylne siedzenie i samochód ruszył w stronę plaży. Gdy dotarliśmy na miejsce, wyciągnąłem z kieszeni pieniądze, które wręczyłem kierowcy.
Szybkim krokiem udałem się przed bar, gdzie na plaży odbywało się ognisko. Muzykę było słychać już z kilku kilometrów. Jak się okazało, zebrał się tam niemały tłum. Na oko było około dwadzieścia osób. Oczywiście nie mogło tam zabraknąć wszystkim znanej Natashy. Większości dziewczyn nawet nie kojarzyłem, ale były, uch cholera, gorące. Czuję, że dzisiejszy wieczór będzie niezły.
Podchodząc do ogniska, zauważyłem swojego przyjaciela tuż obok Courtney. Tak, to ta, która mu się cholernie podoba, ale to w moją stronę się ślini. Od razu do niego podszedłem i się przywitałem, w ogóle nie zwracając uwagi na dziewczynę. Była ładna, ale Brandon był faktycznie moim prawdziwym przyjacielem, więc nie miałem zamiaru jej mu odbijać. Zresztą laska za bardzo się podnieca na mój widok, a to mnie aż tak nie kręci.
Po przywitaniu udałem się w stronę stolika, na którym stały piwa. Chwyciłem jedno i natychmiast otworzyłem. Biorąc łyka poczułem jak alkohol przepływa do mojego żołądka. Miało to cudowny smak. Od zawsze byłem fanem piwa. Może wydać się wam to dziwne, ale wypijam jego wielkie ilości, a mój brzuch jest płaski i umięśniony. Cóż, pieprzona perfekcja.
Szybko opróżniłem puszkę z pierwszym trunkiem i zabrałem się za drugie, którego równie szybko się pozbyłem. Nagle koło mnie pojawiła się Natasha, opierając się o mój bok i starając się skraść całusa.
- Przestań - powiedziałem, widząc, jak dziewczyna desperacko próbuje dziobnąć moje usta.
- Justin, kochanie, wiesz co nas dziś czeka - zanuciła w moje ucho, przygryzając jego płatek. - Będę cię ssać, aż nie dojdziesz cztery razy w moich ustach - zachęciła.
- Daj spokój, nie mam dziś ochoty - po części było to prawdą. Nie miałem ochoty, tak, ale nie na seks i obciąganie laski. Nie miałem ochoty na nią. Przez ile czasu można wciąż ją pieprzyć? Mój penis i ja zdecydowanie się nią znudziliśmy i szukamy nowości. O, ta brunetka, która właśnie puściła oczko w moją stronę wydaje się dobrym na to towarem.
Nie zwracając uwagi na Natashę, chwyciłem kolejne piwo i jak wcześniejsze w oka mgnieniu wypiłem. Tak było z kolejnym i następnym. Jestem mistrzem w szybkim piciu. Po kilku minutach zacząłem odczuwać działanie alkoholu. W końcu, gdy pije się szybko nawet mała ilość przyprawia o przyjemne zawroty głowy.
Rozglądałem się po plaży. Brandon wciąż rozmawiał z Courtney, która siedziała mu na kolanach i opierała ręce o jego ramiona. Wyglądali uroczo. Nie wierzę, że to mówię, ale tak było. Fajnie by było gdyby im to wyszło. Ale cholera. Co mnie to interesuje?
Nagle usłyszałem czyjś uroczy śmiech. Natychmiast zwróciłem całą swoją uwagę w stronę źródła. Wówczas ujrzałem przepiękną dziewczynę. Mimo, iż na plaży panowała ciemność, a jedynym źródłem oświetlającym nas były płomienie ognia mogłem zobaczyć jej piękno.
Miała proste brązowe włosy, które sięgały jej prawie do bioder. Była szczupła, ale widać było, że ma niezłe piersi. Co do tyłka nie mogłem nic stwierdzić, gdyż siedziała. Tak, czy inaczej miała najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem. Śmiała się, przez co i ja przybrałem podobny wyraz twarzy.
Nie wiem, kim jest ta dziewczyna, ale muszę ją poznać. Musi być moja, a gdy Justin Bieber wyznacza sobie cel to zawsze go osiąga.
~~~~
NOTKA OD AUTORKI:
Hej! Tak więc oto pierwszy rozdział. Przyznam szczerze, że początkowo miał być on inny, ale w trakcie pisania doszło więcej pomysłów i wyszedł właśnie taki. Nawet mi się podoba, co jest zaskakujące, gdyż jestem wybredna jeżeli chodzi o zdanie mnie piszącej cokolwiek. A wam podoba się? Dodam jeszcze, że rozdział ma ponad 2 tysiące słów i będę się starała właśnie takiej długości pisać każdy pojedynczy, by nie były one za krótkie. Jest to opowiadanie, które piszę sama, a więc bardzo zależy mi na waszej opinii także liczę na to, że dużo osób to skomentuje.
Co sądzicie o takim Justinie? Co to za dziewczyna, której uśmiech spodobał się Justinowi? Chyba łatwo się domyśleć.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Chyba pierwszy raz trafiłam na ff pisanie z perspektywy Justina. To jest serio coś nowego i świetnego. Patrząc na początek widzę, że zapowiada się ciekawie i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) A taki Justin? Mi jak najbardziej odpowiada :)
OdpowiedzUsuńWiem, że dopiero co dodałaś pierwszy rozdział, ale planujesz je dodawać co tydzień czy po prostu kiedy będziesz miała pomysł i ochotę? :)
@asielolo
Jeszcze nie wiem, co ile będę dodawała. Mam w planach co tydzień, ale to dużo zależy od tego, czy nie będę musiała się uczyć na coś w szkole. Oczywiście wena jest najważniejsza, a bez niej nic nie napiszę. Na razie nie narzekam na jej brak i mam nadzieję, że będzie tak długo. Mam już zaplanowane 6 rozdziałów, więc jest dobrze:)
UsuńNo to najważniejsze, że wena jest! No ale wiadomo szkoła ważniejsza jest :) No ale dzięki za odpowiedź i do następnego! :)
UsuńPo prologu inaczej to sobie wyobraziłam, a teraz wow! Mega zaskoczenie! Mimo, że narcyzm Justina trochę zraża, to z drugiej strony przyciąga.
OdpowiedzUsuńBo w prologu Justin ma 69 lat, a tutaj jedynie 19. Nie chcę mieć nijakich bohaterów, a więc jest on pewny siebie. I właśnie chcę zaskakiwać, a nie pisać coś co w ogóle tak nie działa na czytelnika. Uważam, że lepszy jest element zaskoczenia, a nie świadomość tego, że wie się, co będzie :)
UsuńDAJE OKEJKE
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na więcej, zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJezu to jest świetne! Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńfajnie jakby dziewczyna nazywała sie Selena to by było takie ekscytujące XD I bardzo fajny czekam na więcej
OdpowiedzUsuńHej, narazie zostawiam tylko zawiadomienie, byś zajrzała na moje ff , a wieczorem, leżąc w łóżku przeczytam Twoje :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://dont-lie-baby.blogspot.com/
Przeczytałam!
UsuńBaaaardzo mi się podoba, napraede wciągające :) nie wyłapałam błędów, lub po prostu nie rzucały się w oczy aż tak, a za to duuży plus :)
Jako, ze uwielbiam Justina , a jeszcze bardziej zbuntowanego, niegrzecznego i nie okiełznanego Justina oczywiście zostaję z Tobą ;D
Fajnie, że dajesz opisy, nie są za krótkie, ale miejscami brakuje opisania dokładniej przeżyć bohatera, czy samego miejsca pobytu..myślę, że wiesz o co mi chodzi :) polecam stosowanie synonimów :)
informuj mnie o nowych rozdziałach! jeśli jest zakładka.specjalna, to wpisz mnie jeśli możesz..gdyż jestem na tel i no..sama rozumiesz, ograniczenia xd (tt @justshakeitbaby)
Naprawdę donrze się zapowiada, trzymaj tak dalej! Mam wrażenie, że będziesz zaskakiwać czytelników :D
Ściskam <3
WPADAJ DO MNIE, też o Justinie ;)
dont-lie-baby.blogspot.com
CHCE NASTĘPNY JEZU
OdpowiedzUsuńO MAMO JAKI SWOETNY JUZ TO KOCHAM @BlEBERANDE
OdpowiedzUsuńTo jest boski !!
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno :o
po prosty tylko zazdrościć :D
Jeju tak ładnie czarujesz w tych zdaniach ,że cholera chce nexa !!
Jeszcze z perspektywy Justina !! Uwielbiam :P
Pozdrawiam i obiecuję że bd stałą fanką :D
boskie ff !
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz spotykam ff pisane na poczatku z perspektywy Justina xD
Czekam na next ! xx
zakochałam się
OdpowiedzUsuńFajnie że wszystko jest z perspektywy Justina, poniewaz bardzo mało jest takich opowiadań. Zapowiada się ciekawie więc życze powodzenia ;3
OdpowiedzUsuńZaczyna sie swietnie.Juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu.Zycze wenny tworczej w pisaniu :P
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Czekam na next ! ;)
OdpowiedzUsuń@Beliebers3107
Moim zdaniem zaczyna się dobrze ,Justin jest samolubny i rozpieszczony ,ale sądzę że to będzie dobry kontrast do głównej bohaterki i jestem niezmiernie ciekawa ich dalszych losów razem ,a więc czekam !
OdpowiedzUsuńTo dopiero pierwszy rozdział jednak już jestem przekonana, że go polubię!
OdpowiedzUsuńTrzema słowami - Świetnie się zapowiada.
Naprawdę ciekawy początek i zachęcający do dalszego czytania. Przyjemnie jest widzieć ,że jednak istnieją ludzie którzy potrafią posługiwać się poprawną polszczyzną i tworzą tak niesamowite rzeczy.Mam ogromną nadzieje ,że masz wystarczająco czasu ,weny i cierpliwości ,aby wciągnąć nas w tą cudowną opowieść i zawrócić nam w głowach do szaleństwa abyśmy zakochali się w tym opowiadaniu jak Justin w głównej bohaterce (:
OdpowiedzUsuńMolly.
Wow fajny poczatek ale po prologu sadze ze skonczy sie to jej smiercia mam nadzieje ze sie myle
OdpowiedzUsuńHej ,kiedy możemy się spodziewać kolejnego niesamowitego rozdziału ? (:
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo pomyślałam ,że główna bohaterka na koniec zginie ,a nawet jeśli to jetem ciekawa szczegółów tej historii i jak się skończy w jakich okolicznościach a więc czekam wytrwale i na pewno wytrwam do końca o ile taki nastąpi ! (: (chodzi mi o nie przerwanie opowiadania w połowie ,jestem zmęczona już tym ,że znajduje super blog ,a autorka dodaje kilka rozdziałów i nagle pisze ,że już nie mam pomysłów ,albo brak jej czasu :/ ) nie uważam takich ludzi za wartych uwagi ,
OdpowiedzUsuńniesamowite ,cudowne ,czekam na nn (:
OdpowiedzUsuńCzy na tym blogu pojawi się więcej postów ,czy jest to kolejna osoba ,która się poddaję na samym początku tłumacząc się brakiem czasu albo sprawami osobistymi ,jakby nikt innych ich nie miał ? Błagam skoro się już zaczyna to powinno się wiedzieć na co się pisze i sprostać zadaniu .
OdpowiedzUsuńMiałam maturę i nie miałam w ogóle czasu, ale postaram się odnowić :)
UsuńO jezusiu świetne opowiadanie! <3 Jeżeli chciałabyś zwiastun do swojego bloga skontaktuj sie ze mną, chętnie go dla ciebie zrobie! :* / @sexyblondiejb
OdpowiedzUsuńDopiero znalazłam tego bloga i powiem ci że S.T.R.A.S.Z.N.I.E mi się podoba xD :D Będziesz dalej kontynuować?? Pozdrowionka :3
OdpowiedzUsuńMega ,boskie i wgl ,ale kiedy kolejny rozdział ,bo naprawdę chce się dowiedzieć co dalej !
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :) kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńwow! Jestem zdecydowanie za tym byś pisała to dalej :D
OdpowiedzUsuńOdnosząc się do postu na tłumaczeniu "360" bardzo bym chciała, żebyś wróciła!
OdpowiedzUsuńNie cudujmy się! To dopiero początek, ale sam fakt, że wszystko jest z perspektywy Justin'a, który to tylko wspomina jest już niesamowita!
Więc mam nadzieję, że już nie długo się tu "zobaczymy" ;)
Jest naprawde świetnie! Lubie opowiadania z takim Justinem haha Mam nadzieje, że dodasz kolejny:)
OdpowiedzUsuńJest naprawde świetnie! Lubie opowiadania z takim Justinem haha Mam nadzieje, że dodasz kolejny:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny ! ;* zdecydowanie go kontynuuj xD czekam na kolejny ^ ^
OdpowiedzUsuń